Żelichowski Zdzisław
Nazywam się Zdzisław Żelichowski, mam osiemdziesiątkę no i mieszkam w Lipowicy.
– Czy pan mieszka od zawsze w Lipowicy..?
Nie, nie, nie. Od 20 lat dopiero mieszkam.
– Od 20 lat. Skąd pan pochodzi?
Ja właściwie pochodzę z Wolicy, ale wcześniej mieszkałem w Podzamczu, bo żona tam pracowała i tam żeśmy mieszkali.
– I urodził się pan…
W Wolicy.
O Drzewie Zwanym "Arab" W Podzamczu
I tam na środku tego kopca rosło drzewo, którego nazywali "Arab" i "pod Arabem", "-gdzie idziemy, -pod Araba". A czy to była jakaś prawda, czy tam ktoś był pochowany, czy nie, no to...
-A nie mawiali starsi kiedyś, że coś...?
Nie, nie. Wie pan, tam starsi, tam wszyscy byli przybyli, tam jak się to mówi, ani się nie urodził ani nic, bo tam mieszkali nauczyciele czy pracownicy gospodarstwa rolnego. No to to wszystko było, którzy przybywali skądś do pracy. No to tam takiej historii no to nikt nie opowiadał, tylko tak jak mówię, no to, że Arab, Arab. To drzewo się nazywało Arab, a ta górka "Pod Arabem".
-I tam chodziło się, rozumiem...
Posiedzieć, o popatrzeć, bo to górka to było widać okolicę i wszystko, no to idziemy posiedzieć pod Araba.Do Pracy "Do Dworu"
No dwór, no kiedyś się mówiło dwór na to gospodarstwo rolne, które było w Podzamczu, państwowe gospodarstwo rolne, no to się mówiło do dworu, we dworze się pracowało czy coś, ale to było gospodarstwo rolne, a kiedyś był to dwór. No może tam był kiedyś właściciel i to podlegało pod niego.
Co Mogło Prowadzać Po Lesie
A no tak się zasadniczo zdarza, że właśnie pobłądził w lesie, a później mówi, a coś mnie tam prowadziło, nawet nie wiem gdzie.
-Ale też nie mówił, co go prowadziło?
Nie. No bo nie widział nic a nic ani w ogóle, tylko tak się mówiło, że o "coś mnie prowadzało po tym lesie".Fragmenty Z Życia Codziennego
Ojciec zginął w czasie wojny no i została matka i nas zostało troje, starsza siostra, ja i młodsza siostra. No i wszystko byliśmy na wychowaniu dziadka, bo dziadek pracował, no później to i mama poszła do pracy tyż w tak zwanym tartaku, jak się to mówiło, no to tam żeśmy się wychowywani. Tak, że później dziadek nawet do tego stopnia, postawił dom. Blisko rzeki tam, no i przeprowadziliśmy się tam do tego domu, tam żeśmy mieszkali.
Wigilia
Takie tylko rzeczy można było robić, które obowiązywały do tego Bożego Narodzenia, na przykład szykowanie jakiegoś jedzenia czy coś, to można było robić, ale żeby iść robić gdzieś jak się to mówi w polu, czy tego, no to nie, to już taki był dzień przeznaczony właśnie na tę Wigilię, na tą ciszę przedwigilijną taką.
-Ahm, rozumiem. I o której, czy kiedy się zaczynało wieczerzę u pana?
Jak się pierwsza gwiazdka zaczynała, zaświeciła, to wtedy można było już właśnie rozpocząć tę Wigilię.Bożego Narodzenia c.d.
No trzeba było się pomodlić, bo bez tego no to co to za Wigilia jak się nie pomodliło
-A z opłatkiem jak?
No opłatek, no to już też się można połamać, właśnie już jak, no bo ten opłatek był poświęcony, no to po Wigilii też, bo później jak jest Boże Narodzenie, to już ten opłatek można było i w pierwszy dzień, i w drugi dzień.
-No, konsumować...
Tak.
-I dzieliliście się państwo przy stole tym opłatkiem, tak?
Tak, tak, tak.
-A ze zwierzętami się dzieliliście opłatkiem?
Nie, no to później, jak się ten opłatek nabywało, no to był ten opłatek biały i brązowy, nie brązowy, a taki zielony albo czerwony, to zależało od koloru. To właśnie ten biały był dla ludzi, a ten kolorowy opłatek, no to tam jedna tafelka tego opłatka była, to trzeba było właśnie dać zwierzętom, że to było, ten opłatek był przeznaczony dla zwierząt.Pasterka
Pasterka była obowiązkiem. Szło się na pasterkę, to z Wolicy do Ugody to było ja wiem, siedem kilometrów, może osiem w jedną stronę. No i trzeba było na piechotkę iść, no bo przecież nie było, że wsiadam w samochód czy na rower i jadę. Wtedy nie, na piechotkę się szło i wracało z powrotem.
Przed Zasiewem
Tak jak mój dziadek na przykład, to była woda święcona w domu i tą wodą to zboże pokropił, które było do wysiewu, czy te ziemniaki, które były do wsadzenia. No ale tak, no zboże trzeba było siać na jesieni, a ziemniaki na wiosnę się sadziło. No to woda święcona była i, tam parę kropel tej wody święconej na to zboże, czy na te ziemniaki dziadek tam pokropił no i w pole.
-I mówił po co kropił to...
Nie mówił, tylko odmawiał zawsze zdrowaśkę no i kto był przy tym to tak samo trzeba było zdrowaś odmowić i pomodlić.Przed Zasiewem
Pamiętam oczepiny, bo przecież byłem już kawalerem i na takie wesela też byłem zapraszany, tam do kolegów czy gdzieś i pamiętam te oczepiny. Państwo młodzi siadali za stołem, orkiestra grała, to starszy drużba, czy starsza druchna prosiły, no, do tańca, no trzeba było się parę razy obrócić i coś tam tym młodym rzucić jakiś datek, no przeważnie pieniądze, to pamiętam dokładnie, no a czy dzisiaj takie coś jest, to nie wiem, bo po weselach nie chodzę, no bo już nie ten wiek zresztą, ale to tak, pamiętam dokładnie.
-I to, ta część, bo w których miejscach najczęściej te wesela były, jak pan mówił, za kawalera, gdzie najczęściej się odbywały?
Jak mieszkałem w tym Murowańcu, to jak mówię, tam były budynki zakładów wapienniczych i tam była postawiona świetlica, i tam było pomieszczenie na to, że to się odbywało. A tam, gdzie nie było, no to na podwórku namiot jakiś tam zrobili czy ogrodzenie jakieś, dechy do tańca i wszystko było na dworzu, pod chmurką.
-Ok, czyli to, przygotowywało się dechy, tak, do tańca, przyozdabiało się jakoś, rozumiem no...
No stroiło się tym jakimiś wstążkami, jakimiś gałązkami, tym, tamtym, no jakoś, żeby to wyglądało, nie tak jak czysty namiot. Przystrojone trochę było.Burza
Wiem, jako dziecko, że zawsze dziadek, babka, no moja mama, przed burzą, jak burza gdzieś tam, pioruny zaczęły bić, czy coś, to trzeba było się pomodlić, prosić Boga, żeby to ominęło, żeby jakichś tam dużych szkód nie narobiło. No to tylko tyle, że tylko modlitwę pamiętam, że dziadek bardzo tego pilnował, tych modlitw, żeby się zawsze pomodlić. Wiem, że byłem takim jeszcze jak mnie uczył pacierza, to zawsze mi groził "na wieczór i rano cza odmawiać pacierz". Nie bardzo mi się to podobało, bo jeszcze tego nie rozumiałem po co ten pacież. No ale zawsze mi przygroził i "paciorek trzeba zmówić", no i trzeba było słuchać, bo jak nie, no to...
Mnie to tłumaczono, bo ja mówię, no dlaczego to takie burze są, po co to, no bo chmura z chmurą się ściera i dlatego są te grzmoty, no ale, jako dziecko, no ja w to wierzyłem, że to jest właśnie ten grzmot od tego, że te chmury się jedna o drugą się ścierają, no ale to do czasu tylko wierzyłem w takie rzeczy, no bo później to już niemożliwe było, żeby chmury się ze sobą ścierały i żeby grzmoty były.Wąż Pije Mleko
Że coś ukraść to nie, tylko mi mówili, że wąż pije mleko. Dopina się, po krowiej nodze wchodzi i z tego właśnie pije mleko ten wąż. Później krowa nie ma mleka, bo wąż wypił, no ale czy to była prawda, to chyba nie.
-A czy jakoś zapobiegano temu? Czy dało się ochronić krowę przed tym, żeby to mleko...
No tego to nie wiem, nie powiem panu, bo nie wiem. Wiem tylko tyle, co mi tłumaczono, że wąż wypił mleko krowie, bo jakoś tam wszedł...