Your copy of the theme has not been activated. Please navigate to Loquet Dashboard where you can enter your purchase code and activate your copy of the theme so you can have access to all the setup wizard, elements and theme options.

Malara Maria, cz. I

Urodziłam się w 1948 roku, już jestem seniorką dobrą… i urodziłam się w Wymysłowie, pochodzę z tej parafii, w wyszłam za mąż tu, do Umianowic przyszłam.
I czy nazwisko mogłaby Pani podać?
Malara Maria

  • Codzienność – noszenie wody ze studni

    „No, tam u mnie nie było nic. Ja… nawet nie było na podwórku wody, studni żadnej. Myśmy chodzili… mój ojciec zmarł, to miał 44 lata. Także mama nas sama wychowywała, a było nas dwie siostry. I mój dziadek zrobił takie nosidła, na plecy (pokazuje - takie tutaj były tak na plecy), i tutaj były takie dwa łańcuszki i to się brało dwa wiadra i chodziło się do studni, no ja wiem ile to było? Może tak z tysiąc metrów? Może mniej trochę… Tak, że była jedna studnia na środku tej wsi. I tak, i były krowy, i było wszystko i trzeba było to wszystko – przynieść tą wodę. Krowa, przyniosło się wiadro wody, bo w lata to się puszczało, tam było koryto i się poiło. A w zimę to trzeba było nosić tą wodę. Przecież krowa łyknęła wiadro wody i trzeba było z powrotem iść. Do prania, do gotowania, do wszystkiego trzeba było sobie przynieść wodę.”

  • Szczegóły dotyczące studni

    „Jeszcze ta studnia to stoi do dziś, to nie tak, że jej nie ma. Tam było takie wiadro duże z drewna, okute takimi tymi, żelaznymi obręczami. To było głębokie tak, że nie wiem. Jak się ciągnęło, to trzeba było dobrze tą korbą machać, żeby to wyciągnąć, to wiadro. No i tak była od X lat. Jak ja pamięcią zapamiętałam ta studnia była, była i jest do dziś dnia. Teraz jest tam wodociąg, są ścieki, jest wszystko, ale studnia stoi.”

  • O Światełkach na polu – Miernikach

    „Wie Pan co… ja tu miałam takie tu, w Umianowicach, bo ja mieszkam bliżej tam tych łąk. I zawsze latało takie światełko. I to widziałam ja, na własne oczy też. Takie światełko po tych łąkach. No i sąsiad mówi tak: co to za światełko? Będę się tu bał, jakieś światełko… mówi. I puścił psa i poszedł tak za nim. Ten pies tak doleciał, wie Pan, no ja wiem ile tam od tego światełka? A to światełko tak zaczęło do niego tak się zbliżać, a ten pies jak się stulił ogon, jak nie dał nura i z powrotem do tego sąsiada. Ten też tak podszedł, ale z powrotem też się cofnął. To widziałam na swoje oczy… - A czy mówili… I to mówili, że jacyś miernicy, że źle pomierzyli te pola, czy tam te łąki. No i że oni to po śmierci ponoć tam chodzili, i to że tak…mówili. - Co oni mogli zrobić człowiekowi? Wie Pani może? No ja nie wiem… Wiem, że ten pies nie poleciał, tylko odwrócił się i ze skomleniem wrócił z powrotem. A co mogło zrobić, to ja nie wiem… - A to była łąka zwykła, czy jakieś podmokłe tereny? Łąki! Tam teraz właśnie gdzie te łąki są tam wszystkie. No to łąki tam były. I rzeka płynie też, tak, ta Nida. I to to tak widziałam. - Mierniki, tak? Miernik, tak. I to nazywali, że to Miernicy gdzieś tam źle pomierzyli i to po śmierci że tak mierzyli z powrotem. No to ja to widziałam na swoje oczy, jak ten pies uciekał. I ten sąsiad też mówił, widać coś tam jest w tym, bo ten pies nie poszedł tylko uciekł. No, to jednak coś tam było…”

  • Historie opowiadane przy nabijaniu tytoniu – O psie wybiegającym z kapliczki

    „Jak moi teściowie to mówili, że często bardzo chodziły te światełka, teraz to nie widać. Ja, jak byłam małym dzieckiem, pamiętam, i nabijało się tytoń. Dawniej tylko wieczorami ten tytoń nabijali i tak się schodziły, wszyscy, te kobiety ze wsi i nabijały. To tylko opowiadały o duchach. O duchach, o strachach – tu straszy, tam straszy, wszędzie straszy, także jak się szło z tego to aż człowiek się bał, to dziecko jak takie się nasłuchało… a teraz to nie słychać o tych strachach. Tu na przykład, jak jest ten krzyż, to mój mąż mówił tak, że zawsze mówili że jak szli, to jakiś pies wylatywał (jak się jedzie tutaj, jest taka figurka) i spod tej figurki gdzieś tam zawsze pies jakiś wylatywał. - Mówili coś na ten temat? Mówili, że ktoś tam taki, czy umarł czy zabity był w wojnę. Nie wiem jak to było i że zawsze ten pies wylatywał.”

  • O duszach zmarłych

    „Moja mama wyszła za mąż drugi raz i ona mi zawsze opowiadała: wiesz co, córko… (mieszkała sama); i mówi tak, że przychodzi do mnie ten drugi mąż. Przychodzi, mówi, do mnie zawsze, co wieczór, siada – mówi – i czuję, jak on siada na tym łóżku i przykrywa mnie tą kołdrą. Ja mówię: mamusia, może ci się śni? Może ci się coś zdawało? –Nie, bo ja czuję, mówi. Ja czuję, że on tu przychodzi i siedzi przy mnie. Albo sąsiad znów, tutaj on już nie żyje, mówi że urodził mu się brat (jeszcze był, mówi, no młody taki, bo to matka też wyszła drugi raz za mąż), to było kupę lat do tyłu, nie teraz przecież. I mówi, że to dziecko wtedy zmarło, mówi, i żeby mi mówił, nie wiem, kto, mówi widziałem jak ten duch wychodzi z tego dziecka…”

  • O zmarłym stryju

    „Chyba przed wojną, no to mnie jeszcze nie było na świecie, no, przed wojną, to było tak. A teraz to takich duchów nie ma i jakoś tak, ja nie wiem… Dawniej, ja jeszcze pamiętam, jak mój tatuś żył i coś tam na górze tak: raz, drugi, na strychu tam w domu, i jak mówię tak: tatuś coś tam na tym strychu chyba jest… a zaraz, na drugi dzień, przyszła wiadomość o śmierci… i przyszedł ten stryj tutaj i tak dawał znać, że zmarł. - Czyli stryj zmarł? Tak…”

  • Przestrogi

    „Takie różne, no, że były przestrogi różne… no na przykład jak siedzi się w domu, a coś tak pachnęło jakby rózgą w okno, też były takie przestrogi… - I co się mogło stać? No mogło… ktoś coś umarł; ktoś dał znać, że umarł. Te przestrogi to właśnie ludzie mówili, że to mogło się tak stać…

  • „Przestrogi”. Odczynianie Przelęknięcia

    „Moja córka miała… no nie miała jeszcze roczku. Taka była mała, jak spała, to tak jakby się wzdrygała, jakby była przestraszona. I teściowa mówi tak: wiesz co? Ona to jest chyba przelęknięta (czy jakaś tam to mówili). I weźże…  mieszkała tutaj taka babcia, tutaj gdzieś w okolicy, tutaj zaraz niedaleko taki dom stał, teraz nie ma go… i mówi zawołaj tą i ona umie takie uroki odprawiać. No i zawołałam no bo to dziecko tak się wiadomo, no człowiek tak młody był, nie wiedział. Teściowa tak doradziła. No i wzięła i ona przyszła ta babka. Przyszła, wzięła temu dziecku, taką miała jakby bańkę, taką dużą, i tu na brzuszku tak postawiła tą bańkę. I jakieś tam coś słowa, już nie pamiętam, co ona tam mówiła… a jeszcze mi, co…kazała zaświecić jakieś tam świeczki czy coś i coś tam odmawiała i niby temu dziecku przeszło – do dziś dnia żyje jakoś…nic nie ma. Że to przelęknięcie gdzieś tam, no, odmówiła to i to minęło.”

  • Odczynianie uroków

    „A, to ja sama miałam takie uroki… Raz byłam tu w Pińczowie i moment tak gdzieś, był targ i ta stacja co była, taka stara stacja co w Pińczowie, teraz już nie ma tej stacji, i moment mnie pociągnęło i słabo mi się robi. Ja poszłam tam za ten budynek i tak mnie zaczęło ciągnąć i słabo mi się robi. Ja mówię: Matko Boska co mi się robi? Nic nie jadłam takiego… no, to już kupę lat, jeszcze młoda byłam. I wzięłam dopiero tak, halkę miałam czy coś i tak się przetarłam tu i…jakoś to odmawiane było…: Święta Urszula trzy córeczki miała Jedna szyła Druga prała A trzecia urok odmawiała I to się tak potarło i wie Pan, że mi przeszło? Ja miałam dwa razy tak już zrobione… I w tym, jechałam raz do Częstochowy, jechaliśmy też, i też mi się tak zrobiło. I też tak spojrzał taki, coś tak spojrzał na mnie i ja…moment mi się zrobiło słabo. I dopiero jakoś tak przystanął i poszłam, wyszłam, jakoś tak przy lasku, otarłam się i przeszło…”

  • Formułka na odczynianie uroków

    „Święta Urszula trzy córeczki miała Jedna prała Druga wyszywała A trzecia urok odmawiała.”

  • Urok rzucony na zwierzę

    „Mieliśmy konie. No i był taki źróbek, no, źrebak był. I ten źrebak tak latał sobie po podwórku i przyjechał taki do nas, na rowerze, nawet tu, ze wsi. I ten człowiek: o, jaki ładny źrebak, to zaczął, tego…ten człowiek odjechał, źrebak się kładzie, piana, mokry cały, no i nie wiadomo co się robi… Ja mówię: Maniek, chyba go urzekł, do męża mówię. Chyba go urzekł…tam, jak mu tam było. I ja mówię tak, weźże mu tu zrób, ten, na ten urok. No i tak samo odmawiał tę formułkę. A jak nie, to po lekarza, po weterynarza. No i zadzwoniłam do tego weterynarza, ale odmówił tę formułkę – ten źrebak stanął, otrzepał się i już. I później przyjechał ten weterynarz, jakiś tam mu dał zastrzyk, ale to już było po tym. I ja mu mówię, a on: Pani nie wierz w takie coś, mówi. Ale ja mówię: Panie no, leżał cały, był z piany tego, później odmówiliśmy to, daliśmy mu na ten urok i wstał, otrzepał się i widzi Pan, że lata. - A czym przetarł Pani mąż tego źrebaka? Nie wiem czym…czy swoimi spodniami, czy coś tam, tak jakoś. - A czy mówiło się, że na przykład jak urzekł mężczyzna to się coś robiło, a jak urzekła kobieta to coś innego? No jak kobieta, to ponoć halką, czy jakimś tym; a jak mężczyzna no to nie wiem – kalesonami czy spodenkami…no, czymś tam się wycierało. - Czyli trzeba było wiedzieć, kto urzekł? Tak…”

  • Guślarz zabierał krowom mleko

    „Sprzedałam krowę. I zaczęłam później doić tą, co została. I ona w ogóle mi nie dawała mleka, ta krowa. A mąż to opowiadał, że gdzieś tu byli, jakiś guślarz, tu nawet we wsi, to jak coś tam ktoś nie chciał mu coś dać, czy pożyczyć, czy tam się pokłócił, to mówi zobaczysz, że nie będziesz miał w ogóle mleka. I w ogóle nie miał mleka. Krowy w ogóle nie doiły. No tak było dawniej, teraz to tego nie ma, ale dawniej to tak było wszystko. - Czyli ten guślarz mógł tak zrobić, żeby… Tak, że nie było, że krowa nie dała mleka. Ja nie wiem, czy zaczarował, czy coś…no nie wiem.”

  • „Zakazy” w czasie ciąży

    „Jak ja byłam w ciąży i młócili my, jak to dawniej młóciło się tak takimi maszynami i była mysza. I ja tak się przestraszyłam i złapałam się tu [wskazuje na brzuch] i córka ma do dziś dnia myszę taką. Dobrze, że nie złapałam się tu gdzieś, za twarz, tylko tu za brzuch. - Czyli jak Pani się wystraszyła myszy, tak? Tak, i jednak ma tu myszkę koło pępka. - A czy były sytuacje, w których czegoś innego można było się wystraszyć? I nie trzeba było czegoś robić w ciąży? A, no…nie trzeba było przez dziurkę patrzeć, bo cośtam będzie dziecko nie widziało, czy tam jak… Nie trzeba było cośtam jeszcze robić…o, cuda Boże, nie było… - A co jeszcze mówili? Czego nie można było robić w ciąży? Łańcuszka nie nosić też, bo będzie miało [dziecko] okręcone pępowiną…to no różne, ale czy to prawda było, to nie wiem. Wiem, że w tą myszę, w takie coś to wierzę…”

  • Boże Narodzenie

    „W Wigilię, zawsze tatuś mój przynosił taką kopę. Robił ze słomy i tą kopę zawsze stawiał w kącie tak w mieszkaniu i zawsze w Boże Narodzenie wynosił ją na pole. Taką kopę, tak sobie zrobił tak tego, ze słomy, wiązał parę razy i taka była, no. To to pamiętam. Zawsze tak robił. - W Boże Narodzenie? W Wigilię przynosił, a w Boże Narodzenie rano, w czas, wynosił na pole. - A czy nazywał jakoś tę kopę? Czy ona się jakoś nazywała? Nie…kopa. Wynoszę kopę mówił, i już. I jeszcze…co było jeszcze…jeszcze drzewka też. Chodził do tego i mówi tak: Będziesz rodziła czy nie będziesz rodziła, bo cię zetnę. I zawsze tak też na te drzewka mówił. - A czy mówił, że wychodzi co robić? No, żeby z siekierką tak iść i mówić: będziesz rodziła teraz, czy nie będziesz rodziła, bo jak nie to cię zetnę. No, i tak do tych drzew mówił. A i jeszcze co… zawsze nosił opłatek, był taki, bo teraz tonie ma, nie dają, ale przedtem to jak dawali opłatki, to zawsze był opłatek taki niebieski i to się dawało krowom. Zawsze chodził do obory i ten opłatek dawał tam krowom, żeby krowy jadły. Ponoć o 12 w nocy, że mówiły ludzkim głosem, czy tam jak, nie wiem…no. Wiem, że zawsze tatuś mój tak robił. - A czy ten opłatek to dawało się w jakimś chlebie, z karmą czy sam po prostu? W karmie…tam była sieczka, coś, to rzucił do tego i już, no. - I w Wigilię kiedy się zaczynało wieczerzę? No, zawsze jak już po…się ściemniało. No to zawsze tak wieczerzę mama robiła. No tak jak teraz się robi. Tylko, że dawniej, to wiem Pan jak była wieczerza…”

Kategorie