Your copy of the theme has not been activated. Please navigate to Loquet Dashboard where you can enter your purchase code and activate your copy of the theme so you can have access to all the setup wizard, elements and theme options.

Krystyna Długosz, cz.III

Krystyna Długosz, moje nazwisko Krystyna Długosz. Urodziłam się w Staniowicach, to jest dwa kilometry od Sobkowa, w 1949 roku.

  • O Kołtunie

    I wie pan, że jak byliśmy dziećmi, to często o tych kołtunach mówili, że a ten miał kołtuna, a bo tak, bo nie dał, bo nie dał komuś tam, tak prosił ten, żeby dał, bo dzieci były głodne, żeby tam dał kawałek chleba, nie, no to później musiał się mordować z tym kołtunem, no to tak słyszałam.

    – Też jakaś kara...

    Jakaś kara za to, że nie użyczył czegoś tam.

  • Przed Burzą

    Takim bezpiecznym, bezpieczeństwem przed burzą, to u mnie było wiosło, ta łopata do chleba, wiosło, to się nazywało. No mama piekła chleb, i to bardzo dobry, muszę powiedzieć i taką wielką łopatą wsuwała ten chleb do pieca chlebowego. I właśnie jak nadchodziła burza, to rodzice wystawiali tą łopatę przed dom. I to, ona miała chronić przed piorunem, ta łopata, no chyba chroniła, bo jakoś piorun nigdy nie, nie, nie strzelił.

    – A mówili dlaczego łopata akurat trzeba było wynieść?

    Tą, co chleb się wsuwało, dlatego, że no, że to był pokarm, że to jak związane jak gdyby z wieczerzą, że ostatnią wieczerzą Pana Jezusa, że właśnie tym chlebem Pan Jezus się dzielił z apostołami, a na tej, no to tak jakby, jakby no część tego ciała Pana Jezusa, bo na tym, na tej łopacie.

    – I to na zewnątrz się wynosiło?

    Na zewnątrz się wynosiło.

    – A czy oprócz tej łopaty chlebowej, tego wiosła tak zwanego, coś jeszcze robiono w trakcie jak burza przychodziła?

    To znaczy, krzyżyk. Krzyżyk w oknie to już był obowiązkowo, ten krzyżyk w oknie. A... Aha! Wtedy właśnie ogólnie było przyjęte, że jak wielka chmura szła, to ktoś, no nie wiem, ze wsi, przed remizą, była taka, taka blacha, mówili blacha, wtedy właśnie z całej siły ludzie bili w tą blachę takim jakimś też metalowym czymś ciężkim, że aż w uszach dzwoniło i te chmury czasem się rozstępowały pod wpływem może tego głosu, no, rozstępowały się.

    – Czyli przed remizą...

    Przed remizą.

    – ...był kawałek blachy w który...

    No była taka właśnie, nie kawałek tylko duża blacha z taką dziurą w środku i to wisiało, bo jeżeli się gdzieś paliło, czy co to nie było tych syren, tylko właśnie "a, biją w blachę, gdzieś się pali". O w ten sposób to było.

    – I to w trakcie burzy...

    I to w trakcie burzy też było, miało znaczenie, ta blacha miała znaczenie, że, że rozpędzała i chyba rozpędzała tą burzę w pewnym sensie, bo tak te chmury się rozchodziły.

  • Boże Narodzenie

    U mnie wigilia była zawsze o określonej porze, czyli gwiazdka wstawała, wschodziła i wigilia się zaczynała, siadaliśmy do kolacji wigilijnej. No, najpierw my, a potem tato brał taki ten opłatek czerwony i szedł dawać opłatek zwierzętom, bo mieliśmy krowy, psa, no więc szedł tym zwierzętom. Nawet raz to mi się udało słyszeć, bo dzieckiem byłam, to tatuś zawsze mówił, że zwierzęta wtedy mówią ludzkim głosem i ja, coś mnie rodzice wysłali tam do chlewa, bo tam były krowy, wysłali mnie po coś, już nie pamiętam po co i tam na górze siedziały kury, miały grzędę kury też i ja się wystraszyłam, bo jedna kura miała tak zwanego pypcia, mówili pypieć, ino nie wiem, jak ten pypieć wygląda, ale ona już nie krr..., tak gdakała jak kury, tylko mówiła, tak charczała i ponieważ ja mam, mówili w domu Krysia na mnie, więc nic, tylko mi się wydawało, że ktoś woła Krysia i wystraszyłam się, przyszłam do domu i mówię "tak, tatuś, na pewno mówią ludzkim głosem, bo mnie wołały po imieniu, no. No to taką miałam przygodę. To było w wigilię i też się zostawiało jedną, jedno miejsce dla ewentualnego przychodzącego, który zabłąkał się, no, no no gdzieś tam, to jedno miejsce było. A w wigilię robiło się już wszystko, żeby w Boże Narodzenie broń Boże cokolwiek zrobić, żeby robić cokolwiek, to już w wigilię musiało być przygotowane wszystko. Przygotowane były te, też ten snopek taki słomy...

    – A czy on się jakoś nazywał? Mówili na niego?

    Mówili. Tylko ja już sobie nie przypomnę jak to to na niego mówili... Wiecheć no, ale, ale, wiecheć chyba mówili na to , czy wiecha , no wiecha, może, może wiecha, no i właśnie były, już był przygotow... był, to nie była jakiś ogromny ogromny snopek, to były takie, no w garści można było wziąć, związane było w kilku miejscach, że by to nie roz..., wiatr nie rozniósł i to było przygotowane właśnie w wigilię. Poza tym, bo myśmy poszły, jako dzieci szłyśmy wcześniej spać, a rano wstając to widziałam, mieliśmy ładną podłogę, z resztą mama moja bardzo lubiała tak, jak ta podłoga była czyściutka i tak było czuć taką żywicą, więc zawsze była wyszorowana ta podłoga i rano jak żeśmy wstawali, to dlaczego na podłodze jest snopek słomy. Rozrzucony był snopek słomy, elegancko tak było równiutko i okręcone były klamki ściereczkami. No więc, było powiedziane, że tak trzeba chodzić, żeby Pana Jezusa nie obudzić, to chodziło się po tej słomie i klamki, żeby nie skrzypiały, to były okręcane. To był na początku, takich najmłodszych moich lat, bo potem już tego nie stosowali u mnie rodzice, bo w ogóle no, jakoś tak nie stosowano nigdzie, więc i oni tego nie stosowali, chociaż do końca, jak pamiętam, nie wolno było wiele rzeczy robić, na przykład gotować, to to co było w wigilię, to trzeba było zjeść w pierwszy dzień Bożego Narodzenia. W pierwszy dzień nie wolno było pod kuchnią palić, na tyle ile było można, bo już było przyszykowane wszystko, drzewo, tam jakiś kawałeczek papieru, czy co, żeby tylko zaświecić, ten, zapałeczkę i już wszystko miało tam, bo czasem było trzeba zwierzętom coś podgrzać trzeba było, no i w zimę to jest, więc zimno, no żeby podpalić i tylko do tego, a tak to jedzenie, to mieliśmy po prostu z wigilii zjadać. No i nie chodziło się nigdzie. W pierwszy dzień Bożego Narodzenia nie było wesel, nie było, nie wolno było. Ksiądz nie dałby ślubu w pierwszy dzień, dopiero w drugi dzień.

  • Boże Narodzenie

    A ten snopek, co mówię tam, ten, ta wiecha, to była wynoszona dopiero w pierwszy dzień Nowego Roku, czyli kończył się sylwester, Nowy Rok. Tatuś bardzo wcześnie wstawał, myśmy jeszcze spały, a on, nieraz był, no, zmęczony, bo on ciężko pracował, pracował w cegielni, wypalali tam cegłę tutaj w Staniowicach, on ciężko pracował, a przede wszystkim jeszcze miał i gospodarstwo i, i prawda, z tego żeśmy żyli, ale zawsze o jednej porze wstawał, nie trzeba było go budzić, zawsze z tym przekonaniem, że ta wiecha pomoże w dobrym urodzaju, w dostatku, że przeżyjemy w dostatku i tak ze mówi, "a aby jako Pan Bóg dał, żeby ten następny rok, żebyśmy w dostatku przeżyli, żebyśmy nie pragnęli chleba" i tak nie raz właśnie, jak teraz nieraz wspominam, to tak mówię, nigdy nam nie brakowało tego chleba. Może właśnie dlatego, że rodzice w to wierzyli, że to pomaga, że ta wiecha wyniesiona pomaga w jakiś sposób, no i mówię, rodziców już tyle lat nie ma, a ja jednak zawsze to wspominam.

  • Wróżby Pogodowe

    Po Bożym Narodzeniu są takie dni, że liczy się miesiące, styczeń, luty, marzec, kwiecień i ja swoim, tylko już teraz nie pamiętam który to, po Bożym Narodzeniu, tylko już nie pamiętam, które to właśnie te dni, dwanaście dni po Bożym Narodzeniu, to były te <-od Bożego Narodzenia do Nowego Roku>, o chyba od Bożego Narodzenia do Nowego Roku, to każdy miesiąc odpowiadał, każdy dzień odpowiadał za miesiąc i dziwne, bo ja właśnie przez chyba lat cztery robiłam sobie te prognozy i wie pan, że mi się w większości sprawdziły. Na przykład pamiętam, pamiętam Kazimierza, to jest marca, w marca, Kazimierza, to już do tej pory pamiętam, żeby w Kazimierza patrzyć jaka jest pogoda, bo jak jest słońce rano, to znaczy, że będzie upalne lato i ja muszę wtedy ziemniaki, tam mam na działce niedużo tych ziemniaków, półtora metra sadzę i muszę bardzo w czas sadzić, żeby mi nie upaliło, no. I to mi się zawsze sprawdza, to mi się sprawdza. A jak jest, jak pada deszcz, to ja se mogę później zasadzić, bo wiem, że będzie wilgotny rok i tu akurat na tym piachu nie upali mi. I to ja stosuje do tej pory.

  • Zakazy w Ciąży/Połóg

    Jak kobieta była w ciąży, nie wolno było, na przykład jak się wystraszyła, to nie wolno było się złapać gdzieś, o wystraszyłam się i od razu za głowę, bo wtedy jakieś tam się czerwone plamy odbijały, czy znamiona jakieś na twarzy, czy gdzie się złapała, tam gdzie się złapała. Albo na przykład jak gdzieś tam kopała, podbierała, bo ta nie kopali, tylko jak ziemniaki rosły, w trakcie rozwoju, no to nie kopali, tylko podbierali te ziemniaki, czy tam była pęknięta ziemia i na przykład wykopała żabę zamiast ziemniaka, to żabę i złapała się na przykład za coś tam, to ta żaba poprostu się odbiła i twierdzili, że takie fakty były. Starsze osoby, babcia na przykład moja, Przygodzka się nazywała, to babcia to mówiła, że ktoś tam, komuś ta się urodziło dziecko z sześcioma palcami, tylko dlatego, że ta matka złapała żabę, no. No to nie wiem.

    – A jakieś jeszcze zakazy dla kobiet w ciąży

    Dla ko... To nawet i w kościele, na przykład była kobieta, już po połogu, już urodziła dziecko, to nie wolno było iść do kościoła, dopiero trzeba było iść na takie jak gdyby to się, to się specjalnie nazywało, tylko czy ja sobie przypomnę... Ksiądz modlitwę nad tą matką odmawiał i dopiero po tej modlitwie mogła iść do kościoła, ale najpierw trzeba było dziecko ochrzcić i dopiero ta matka mogła iść do kościoła.

    – Czyli najpierw ochrzcić dziecko, modlitwę nad matką...

    Najpierw ochrzcić... Modlitwę nad matką, jak żesz się to nazywało, widzi pan, zapomniałam. To się nazywało specjalnie. I, i właśnie wtedy dopiero można było iść do kościoła, do spowiedzi, do spowiedzi przede wszystkim i dopiero do kościoła, a wcześniej nie.

    – I to pani pamięta z opowieści?

    Z opowieści, z opowieści, ale pamiętam też to, że na przykład kobiety, no ja byłam dzieckiem, jak po połogu nie chodziły do kościoła. Nie wolno było i już, a no kuma to nie poszła do kościoła, bo jeszcze... A na wywód, na wywód, że nie była na wywodzie. To się nazywało wywód, o!

  • Rytuały Związane Z Dziećmi

    Dziecko jak się urodziło, to nie było, teraz to od razu śpioszki, buciki, jeszcze się nie urodzi, buciki się kupuje. Przedtem dziecko okręcało się w takie powijaki, ja nie pamiętam, tylko mama mówiła, że jak dziecko się urodziło, już nie my, tylko wcześniej, to zakręcali w jakieś powijaki, że to dziecko miało ręce takie po prostu usztywnione, że ono, nie mogło mu się nic stać, że kiedy tam przewijali to dziecko jak się usikało, trudno mi powiedzieć jak to wyglądało, ale, że było tak mocno ściśnięte, że tylko mu głowa chodziła i nic więcej, no. W takich powijakach i ono musiało, było, miało być piękne i proste, a żeby było piękne, to specjalnie się kąpało, jak się dziecko kąpało, to się jakoś tutaj, koło twarzy gdzieś tam się robiło, żeby nosek nie był za duży, to się ten nosek jakoś kształtowało, no i to wtedy było piękne, no i prościutkie, bo było takie...

    – Czyli w trakcie kąpieli, tak, się jakby rzeźbiło dziecko?

    Rzeźbiło dziecko, tak.

    – A czy do tej wody z kąpieli, czy dorzucało się czegoś?

    Dorzucało się mleka, żeby dziewczynka była, chłopakowi nie, niekoniecznie, a żeby dziewczynka była ładna i bielutka.

  • Rytuały Związane Z Dziećmi

    Wodę wylewało się pod jabłonki, pod jabłonkę, żeby lepiej rodziła, czy pod jakieś drzewa owocowe.

    – Czyli, po kąpieli dziecka, tak?

    Po kąpieli dziecka, pod drzewa owocowe. Ale nie pod warzywa to nie, nie, tylko pod drzewa owocowe.

    – Pod drzewa owocowe... A czy się w jakiś sposób robiło coś, żeby dziecko ochronić przed właśnie urokiem jakimś?

    To znaczy dziecku się wiązało czerwone kokardki do wózeczka, na to, jak niektóre dziecko, to ja jeszcze pamiętam, żeby było tylko w kokardkach, dziecka nie było widać i wszędzie kokardki, a bo takie piękne, że boimy się, no to wszędzie te czerwone kokardki były.

    – A co one miały zrobić te czerwone kokardki? Wie pani może?

    Odstraszyć złe moce, to znaczy, ktoś mógłby powiedzieć, zachłysnąć się urodą, czy coś, no i wtedy mógłby urzec to dziecko, no to te czerwone kokardki chroniły przed tym urokiem.

    – Hmmm....

    A dziecko jak nie mogło spać, to, to z kolei się rwało stokrotki, bukiecik stokrotek i pod głowę się podkładało i dziecko usypiało.

    – A czy jakąś formułkę się wypowiadało?

    Nie. Nie wypowiadało się, tylko podkładało się stokrotki i to dziecko spało. Ale stokrotki podobno mają taką moc usypiającą.

  • Gałązka z Ołtarza Z Bożego Ciała

    Wiem tylko tyle, że każdy ołtarz był, jak gdyby taką bramę, była robiona z drzew, z gałęzi drzew i koniecznie te gałęzie drzew przynosiło się kawałek do domu i te właśnie, między innymi właśnie te gałązki tych drzew chroniły przed nieszczęściem. Kładło się, gdzieś tam się wieszało, suszyło i przed nieszczęściem miało chronić, między innymi przed jakimiś wielkimi ulewami, czy piorunami, to taka gałązka miała chronić.

    – Z ołtarza z Bożego Ciała?

    Z ołtarza z Bożego Ciała.

  • Śniadanie Wielkanocne

    Na Wielkanoc, to zjadaliśmy bazie. Bazie połykaliśmy, żeby gardło nie bolało, to połykało się, nie ma, rodzice nas nie katowali, także jedną tą bazię i na koniec łyżeczki chrzan. To był taki chrzan tarty, to nie kupiony w sklepie, tylko to był tak, że aż kręciło w nosie. Na koniec łyżeczki, to koniecznie, tą bazię trzeba było połknąć i ten chrzan.

    – A w Wielkanoc, czyli co?

    Czyli Święta Wielkanocne.

    – Tak, tak. Trzeba było to rano po śniadaniu wielkanocnym, czy przed śniadaniem?

    Nie. W trakcie śniadania.

    – W trakcie?

    W trakcie śniadania wielkanocnego.

    – I to były te palmy z Niedzieli Palmowej?

    Tak, z niedzieli palmowej. No, połykało się i gardło nie bolało przez cały, cały rok.

  • Matki Boskiej Zielnej

    To na piętnastego sierpnia, czyli w Matki Boskiej Zielnej, to się to, to, idzie się do kościoła, ja sama robię teraz zawsze bukiecik, tylko nie mam komu dać, więc zakopuję pod jabłonkę, żeby po prostu jako nawóz, no, a jeszcze poświęcone, to właśnie zawsze rodzice wieszali przed drzwiami. To też zapobiegało temu, żeby ktoś tam nie zaczarował coś tam, to takie miało jedno, drugie zadanie, to było takie, że jak się wycieliła, czy krowa, to się parzyło jako zioło dla, żeby krowa wypiła to. No i, że to było zdrowe, no ale też się dobierało odpowiednie zioła, że nie takie jakie padło, popadło, tylko takie lecznicze, czyli mięta tam musiała być, koperek, o takie właśnie zioła i kwiaty, które są lecznicze, no bo trudno powiedzieć, żeby jakieś tam szczwół plamisty czy co był, tylko właśnie takie lecznicze zioła.

Kategorie