Fiuk Władysław, cz. II
Władysław Fiuk, ur. 1929 r., Borszowice
Jedynasty…ten…miesiąc listopod, dzień 27, rok 29. Mieszkam w Borszowicach, urodziłem się w Borszowicach i do ty pory mieszkom w Borszowicach.
Imię…nazwisko?
Fiuk Władysław. Posiadam, tak, gospodarstwo…miałem. No i teroz żech zrezygnowoł ze wszystkiego…
Boże Narodzenie i Nowy Rok
Nie możno było robić w Wigilię…mięsa jeść ino woda była i chleb. A więcy…a tak no to cóż. Była Pasterka o godzinie dwunasty w nocy. Po Pasterce, to na drugi dziń były msze. Tam, w tym Imielnie to była dużo parafio! Bo jak my to mieli 8 kilometrów przecież do Imielna… We święta to tak, jeden do drugiego, nie było ławek żeby siedzieć ino stoło się, kurza…to od tego chóru jak pchnyli to…się…aaa…
- Dużo ludzi przychodziło, tak?
Uuu…przedtym ludzie chodzili do kościoła, chodzili…
- A pamięta Pan może czym się przyozdabiało izbę na Wigilię?
A słomą. Słomy się tak porzucało.
- I co się później z tą słomą robiło?
Nooo…zamietło się i już.
- A nie pamięta Pan, żeby się ją wynosiło na pole…albo…?
To kopę się robiło! Tako…związało się taką o grubości no i to w Nowy Rok to się, trzeba było wcześni wstać, który pirszy tam zaniósł kopę…
- I coś się mówiło przy tym?
No i stawioł, przeważnie jak było zmarznięte to, no to tam czym przykrył, jakiego kaminia albo co, i postawił te kope i późni…cóż, jak się przewróciła, to się przewróciła.O wieczerzy wigilijnej
Gwiazda…jak pierwszo gwiazda była. Wyglądało się i widziało się gwiazdę do wieczerzy…no i był i opłatek, tym opłatkiem się życenia składało.
- A tylko dla ludzi był ten opłatek?
No…dawali i bydłu. Krowom tyż dawali.O urokach
To to to było, i urzekali tak. A ktoś, jakieś mo takie spojrzynie i już i urzeknie. No łodcyniali ten urok.
- A jak? Pamięta Pan? Widział Pan?
No jak? Spodnie, kalesony trzeba było zdjąć, tymi kalesonami po czole wytrzeć, po głowie tu…
- I to zawsze kalesonami?
No przeważnie no spodniami…no niech będzie ale spodniami to, no…
- I to przecierało się, tak?
Tak.
- A jakoś jeszcze się odczyniało ten urok? Czy pamięta Pan?
No tak, tak się odczyniało…
- W ten sposób, tak?
W ten sposób…Muzykant-Guślarz
Taki był muzykant tu w Motkowicach, że un jak chciał, to tak zrobił. Jechali po, do tego, na wesele grać. A to było pod Pińczowem tam…a tam stawiali dum, stodołe. No i już postawili te stodołe…no przecie nie obijali tylko ten strop, ten…harcowy postawili, no i, chyba wypijali tu, bo to…a ten majster widzioł, że te muzykanty – „Zagroł byś!”, mówi. „Zapłoć, to ci zagrom!”. „Oj, ten…” – zaczął się trochę rzucać, mówi. A ten muzykant mówi „Uspokój się, po ci się ten dum, stodoła przewróci!”. „Aaa!” – wtenczos – „ty taki nie taki!”. Stodoła się wali, te słupy wszystkie przewaliły się! „Jak zem ci godoł? Teroz ci zagrać?”. No…taki…jak Pan mówi, że guślorz, to był Guślorz! Jak se kaj umyśloł. No, skrzypce na ścianie powiesił i grały…un mioł czterech synów, un był piąty, cało orkiestra była.
- I to jak powiesił skrzypce, to same grały?
Same grały no.
- I co on jeszcze robił ten muzykant?
No no, no i to był w Motkowicach…to godali Guślorz, tak jak Pan mówi…Sianokosy
- Na wiosnę, to się kosiło trawę, na siano…?
W czerwcu
- W czerwcu, no…
To było stare siano, godali. A potrow się siekło drugie, w sierpniu. Koło 20-go sierpnia.
- I co się robiło wtedy przy tych…sianokosach?
No co…kobita potrzęsła. Późni za…jak przeschło, to grabili w kopki, stawiali takie kopki. I późni te kopki rozwolali, trzęśli, żeby wyschło. No i tyle. Na wóz, się zwiezło siano.
- A coś się śpiewało, albo bawili się ludzie jakoś?
To w maju śpiewali przy figurce.
- Ale tak, żeby przy sianokosach, to…?
Eee…
- Nic się nie działo?
Nie…Pożywienie i handel
Jędrzejów, Pińczów… były targi. We czwortek były w Jędrzejowie, a we wtorek w Pińczowie.
- I to co zazwyczaj kupowaliście Państwo na takim targu?
No…co było potrzebne…przecie kupowali…i bruny i ten, i pługi…Pługi to więcy kowole robili. Takie bruny to się kupowało…
- A sprzedawaliście coś na targach?
No…to krowę się sprzedawało, to kunia się sprzedawało na targu. Ziarno, jak kto mioł. Takie więcy gospodorze przywiózł do miasta ziarna, sprzedoł, poszedł do gospody, wypił…i był zadowolony. A ten bidny ni mioł za co wypić ani…
- A jak mieliście Państwo swoje ptactwo czy coś to, mleko albo jajka sprzedawaliście na targu?
No…przeważnie sprzedawalim, bo co z tego miało żyć…to trzeba było sprzedać z dziesinć jojek jak uzbierała przez tydzień, trochę masła zrobiła, sprzedała to, to no to trzeba było kupić soli tam cukru. Przedtem to znowu jeszcze była sacharyna, więcy te sacharynę kupowały. Bo na cukier to…
- Czyli nie zostawialiście dla siebie jajek? Czy zostawialiście jajka i masło?
A zostawioł! Jak trzeba było sprzedać…się najod…dopiero po przejściu to całkiem się polepszyło i zjod trochę…
- A tak to na co dzień jeszcze, czy przed wojną czy w czasie wojny to co jedliście?
Zaliwajka!
- A codziennie?
No, były…jak to godali – suche, takie te, potłucone. Ugotowały się, potłukli pałką. No i trochę tych źmioków na talyrz i tego żuru poloł i pojod…łooo…
- I to się codziennie gotowało, czy…?
No no, cóż miało się robić? No bo były…mioł ino źmioki i trochę ten żur, jak to godali. Ten żur to ceniły kobity…tego, z ty żytni mąki. No, kwaśny był…no
- A to taki żur to się jadło kiedy najczęściej? Latem? Zimą?
A latem i zimą…cóż było więcy jeść? No i to z mlekiem trochę…a były takie wirówki, że jak wydoiła te krowy to do ty wirówki poszła i odciągnęła te śmietanę no i z ty śmietany to masło zrobiła i we cwortek wyszła na jarmark i sprzedała… jak dała…zrobiła w ty maśnicce, bo były takie maśnicki, jak miałą te troje dzieci, to po krumecce chleba posmarowała cieniutko, no to…zara dzieci zjadły. Ło, ni ma co chwolić.Uprawa tytoniu
Zasadziło się nojsom przód. Tak było, hakali takiemi hakami, żeby kwostu nie było. Późni jak urus więksy, obrywało się od spodu, spodnie liście. Późni un rós, wyrós. No i cały rok było do września było…się obrywało. Takie suszarnie były, były murowane, suszyły… Tu fermentownio w Jędrzejowie była, tam się woziło, zbierali…klasy: jedna, drugo klasa, trzecio, cworto, piąto nojgorso. Ło, jak już tytuń się sadziło no to już było dobrze, już były pieniądze…to znów kupowali materioł i budowali się! Bo przedtym to gdzie kaj tam kochoł, dom był, chatki takie, szczechą trochę pokryte, jeden przy drugim się stawioł…i tak żyli. A późni to ooo, ten, wzion piniądze za tytuń…roz w jednym roku kupił to, w drugim, w trzecim zaczon budować no i powstało trochę…i całkiem było lepij…